wtorek, 6 grudnia 2016

Koniec pierwszego sprintu




Hejo!

Dzisiejsza notka będzie stricte personalna. Chciałbym zrobić zawodowy rachunek sumienia, przeanalizować na spokojnie to, co wydarzyło się przez ostatnie dwa miesiące, na czym aktualnie stoję, dokąd zmierzam i co właściwie planuję.

Jeżeli śledziliście moje wcześniejsze posty to zdajecie sobie już sprawę z faktu, iż starałem się o pracę w branży IT - najlepiej jako QA, osoba odpowiadająca za jakość software'u oraz jego testowanie. I wiecie co.. Udało mi się, a nawet jeszcze więcej!

Pisząc tego posta leżę na łóżku hotelowym, usytuowany w miasteczku biurowców zaraz przy Frankfurcie nad Menem i cieszę się z chwili dla siebie. W końcu, o ironio, po dobrym miesiącu mam czas usiąść, odetchnąć, spędzić ze sobą parę godzin (fakt faktem dzisiaj wieczorem nie mam zbyt wielu możliwości, a to przez zmęczenie, loty od trzeciej nad ranem to coś, do czego jeszcze muszę się przywyczaić), nadrobić zaległości w serialach, wybrać prezenty dla rodziny, najbliższych i koteczka.. Ogólnie no, odetchnąć, z uśmiechem na twarzy..

Wiecie, na początku nie było łatwo. Musiałem przebrnąć przez solidny, dobry miesiąc nauki. Przeprowadzić wiele rozmów z doświadczonymi osobami z branży, których porady były dla mnie na wagę złota. Udało mi się uzyskać certyfikat ISTQB FL za pierwszym podejściem (i to bez płatnego kursu przygotowawczego - da się!). Udało mi się również porozmawiać z paroma większymi i znanymi firmami IT w kwestii rozmowy o pracę i ba! Doszło nawet do tego, że opcji było tyle, że musiałem w nich lekko poprzebierać. Prawdę powiedziawszy do teraz dostaję oferty pracy. To wszystko wydaje się tak bardzo niewiarygodne, biorąc pod uwagę fakt, że jeszcze parę miesięcy temu nie miałem pomysłu na siebie i to pomimo tego, że mam otwarty przewód doktorski oraz pomimo tego, że uważam się za osobę ambitną.

Moje samozaparcie, które niewątpliwie odegrało tutaj ogromną rolę to jedno. Drugim, najważniejszym czynnikiem jest fakt posiadania świetnych, oddanych i lojalnych osób obok mnie. Moją rodzinę, a zwłaszcza mamę, która zawsze we mnie wierzyła, ponaglała i dopingowała. Brata, który w sumie na wszystko machał ręka, bo wiedział, ze jakimś cudem zawsze mi się uda. Paulinę i Alana, bez których w ogóle by mnie tutaj nie było. Gosię, która była przy mnie i która jarała się nowo poznawaną przeze mnie wiedzą równie mocno, jak i ja. Oraz Dolatkę, która bez precedensu weszła w moje życie jedną nogą, już na samym początku radząc co mam robić, po co i dlaczego. Bez zbędnych pytań i wątpliwości uwierzyła we mnie i nie szczędziła słów krytyki, gdy takowe były wręcz konieczne. Wiecie, to taka osoba, która nawet nie dała mi szansy zastanowić się nad tym, czy to, co aktualnie robię jest słuszne, czy nie. I tak przez te parę miesięcy. Teraz, kiedy mam szansę  złapać chwilę oddechu zdaję sobie sprawę z tego ile zawdzięczam sobie i moim bliskim.

Ile jeszcze mogę osiągnąć? Sporo, prawda jest taka, że to dopiero początek. Pracuję dla dużej, świetnie rozwijającej się i bardzo dobrze prosperującej niemieckiej firmy. Firma ta, pomimo tego, że dobrze rozwinięta w branży IT nie jest typową korporacją. Jest bardzo otwarta, przyjazna. Stawia na wyluzowaną atmosferę, szczerość, ambicje pracowników oraz możliwości, którą mogą sobie tworzyć (nie szczędzą nam pieniędzy na rozwój czy nowy sprzęt). Pracownicy tutaj są tak samo przyjaźnie nastawieni, jak i uśmiechnięci oraz skorzy do pomocy. Chyba każdy tutaj zdaje sobie sprawę, że uczestniczy w czymś wielkim, zwłaszcza, że tak naprawdę najciekawsze jeszcze się nie zaczęło.

Przygoda w której już niedługo będę miał szansę uczestniczyć to QA w procesie powstawania czegoś dużego, wielkiego, od samych podstaw. Czegoś, z czego jako pracownik będę z pewnością dumny. Nie chciałbym pisać na ten temat więcej. Nie o to mi chodzi, by chwalić się przez kolejne dwa akapity. Chciałbym Wam przekazać, że jeśli macie w sobie pasję, ciekawość, ambicję, nieustępliwość oraz trochę szczęścia i świetnych znajomych to możecie wszystko. Jestem tego żywym przykładem.

Co do bloga - planuję stworzyć szczegółowe posty, które opisywałyby moje doświadczenia związane ze zdobywaniem pracy jako QA & software tester. Przez te parę dni, kiedy siedzę we Frankfurcie nad Menem postaram się przed spaniem zamieścić po jednym poście, który mógłby Wam jeszcze bardziej przybliżyć specyfikę tej branży oraz dać wyobrażenie tego, jak wygląda jej zdobywanie.

Ach, niedługo zostanę pomocą dla Linux Server Admina.. ale to historia na daleką przyszłość. Obiecuję, ze napiszę również i o tym, jak wejdę głębiej w temat :)

Trzymajcie się, misiaczki.

F.